... ...
top of page

Droga do IKIGAI Eweliny Foks - zapis podcastu "Umysł szefa" nr 2

Zaktualizowano: 28 cze

[00:00] WSTĘP


Ewa: Cześć! Nazywam się Ewa Błońska. Witam Cię w podcaście „Umysł szefa”. Jest to podcast dla ludzi, którzy są gotowi żyć, rozwijać się i pracować w zgodzie ze sobą.


Ewelina: Witam Cię Ewa.


Ewa: Jesteś dzisiaj moim gościem. Jesteś pierwszym gościem na wywiadzie, na rozmowie w moim domowym studio. Jak się czujesz?


Ewelina: Bardzo dobrze. Atmosfera, przyjęcie, dobra kawa – zrobiły bardzo fajną robotę na to, żeby się rozluźnić i zasiąść przed mikrofonem.


Ewa: Ok. Zaprosiłam Cię jako pierwszą osobę. Twoje nazwisko wyświetliło mi się w głowie jako numer jeden – to będzie pierwszy gość w tym podcaście. Dlaczego? Dlatego, że chciałam ogólnie rozmawiać w tym podcaście o zmianie. A Twoje życie i to, co zrobiłaś, jest naprawdę doświadczeniem, jest ogromną zmianą, obserwowaną przez mnie - jako chyba jednego z pierwszych Twoich Mentorów, ale nie jedynych, ale też dzisiaj mogę powiedzieć po czterech latach naszej znajomości - jako Twojej serdecznej przyjaciółki. Zanim zaczniemy rozmawiać u umyśle, o Tobie, o Twojej drodze do zrozumienia siebie i sensu życia – powiedzieć kilka słów o Tobie. Jak ja Cię widzę.


Ewelina: Super.


Ewa: Żeby ci, którzy będą nas słuchać, wiedzieli kim jesteś. Nazywasz się Ewelina Foks. Jesteś terapeutą.


Ewelina: Hipnoterapeutą bardziej.


Ewa: Jesteś osobą, która przez dwadzieścia lat pracowała w urzędzie.


Ewelina: Siedemnaście. Natomiast na etacie dwadzieścia, tak.


Ewa: Ok. Dwadzieścia lat na etacie. W pewnym momencie coś zaczęło Cię gryźć i mówić, że chyba jednak to nie jest do końca Twoja droga.


Ewelina: Tak. Może nie gryźć, ale faktycznie pojawiła się taka myśl, że może jest coś więcej.


Ewa: Ok. W okolicach tamtego momentu się spotkałyśmy. Najpierw byłaś moją klientką. Miałam taki epizod sprzedając różne, dobre specyfiki i Ty je nabywałaś, więc najpierw byłaś moją klientką na różne suplementy, potem - ponieważ to była moja droga do IKIGAI mojego, gdzie zastanawiałam się czy mentoring to jest faktycznie to, co ja mogę robić zawodowo, z czego mogę uczynić moją drogę zawodową - zgodziłaś się zostać jedną z dwóch osób, które były testującymi w roli Mentee mój mentoring. Po rocznym mentoringu ja zostałam Twoją klientką na hipnoterapii. Dzisiaj możemy po tych czterech latach usiąść i pogadać o Nas, pogadać o naszych umysłach, pogadać o tej drodze. To, co jest dla mnie niesamowite i kluczowe to, to że dokonałaś w swoim życiu dużej zmiany. Jak widzisz to z perspektywy Twojego umysłu?



Kliknij na zdjęcie, by przejść do podcastu video:

ewa błońska i ewelina foks

[3:24] MENTORING


Ewelina: Z perspektywy mojego umysłu? Na pewno są miejsca we Wrocławiu, które są bardzo mocno związane z Twoją osobą, bo spotykałyśmy się i w Parku Grabiszyńskim, w Tarasach Grabiszyńskich albo w Café Bema, albo Il Tramonto w restauracji. To są punkty na mapie Wrocławia, gdzie jak koło nich jestem, gdzieś w pobliżu, to przypominają mi się nasze spotkania - jak siedziałyśmy na ławce w parku. To były dla mnie ważne i na tyle emocjonalne momenty, że te miejsca teraz przywołują mi po prostu nasze spotkania.


Ewa: Ok.


Ewelina: To, co jest w tym fajnego, to to, że jak sobie dzisiaj uświadomiłam to był rok 2017, a te miejsca sprawiają, że ja mam takie wrażenie, że to było niedawno.


Ewa: Dla mnie też to są cały czas świeże wspomnienia. Szczególnie dlatego, że dla mnie wtedy to był taki moment, że powiedziałam sobie, że jeżeli te mentoringi wypalą, czyli jeżeli będziecie w stanie Ty i drugi Mentee, czyli Konrad – faktycznie wdrożyć w swoje życie zmianę, to znaczy, że ja to potrafię. Że z moją pomocą potrafię sprawić, że ktoś obejrzy swój umysł, że skontaktuje się ze swoim wnętrzem, odkryje to, czego tak naprawdę chce i zacznie tym żyć.


Ewelina: Zważywszy, że moje założenie na nasze spotkania było takie, że chciałam zmienić pracę. Naszym ostatnim punktem na tej drodze było to, że sporządziłam swoje CV. Jednak siedemnaście lat pracy w urzędzie sprawiło, że miałam takie poczucie, że nie jestem dobrym pracownikiem na rynku pracy. W sensie takim, że sam fakt, że jestem urzędnikiem już mnie dyskwalifikuje na rynku pracy. Takie było wtedy moje przekonanie na ten temat. Dzięki Tobie znalazłam wtedy bardzo mocne swoje strony, które wypisałam w CV, jak byłam gotowa wysłać je w świat. Natomiast w między czasie tak się potoczyło, że moja fascynacja hipnozą – która można by było powiedzieć, że była ścieżką obok, bo bardziej się tym bawiłam, chciałam eksplorować i doświadczać – to Mentoring z Tobą sprawił, że nagle mi się to po prostu pięknie scaliło. To, co było torem bocznym nagle stało się torem głównym.


Ewa: To skoro zaczęłyśmy na temat mentoringu, to wejdźmy głębiej w ten temat. Czasami, jak ktoś przychodzi do mnie i ma określone oczekiwanie, to ja wiem, że oczekiwanie drugiej strony to jedno, ale to, co ta osoba będzie w stanie doświadczyć, jak otworzy się na pełne spektrum tego, czym jest i co może dać mentoring – to drugie. I faktycznie ja miałam takie założenie, jak się spotkałyśmy, że z Konradem spróbuję mentoringu w pełnym zakresie, a Ty skoro chcesz dokonać zmiany zawodowej, to skupię się u Ciebie na drodze zawodowej. Mogę powiedzieć, że fajnie, że nie wyszło, bo okazało się, że czego byśmy nie dotknęły z perspektywy zawodowej, to i tak zahaczało o życie prywatne.


Ewelina: Tak.


Ewa: Tym jest właśnie mentoring, żeby zrozumieć całą swoją podstawę i otworzyć te drzwi. Dla mnie to jest mega odwaga, żeby pójść ścieżką, którą jeszcze nikt nie szedł, żeby wytyczyć swoją własną drogę i zaufać sobie, że nawet te doświadczenia, które nie wiem, co dzisiaj znaczą na pewno są mi przydatne na ten moment. Tym pamiętam, była u Ciebie hipnoza – że warsztaty hipnozy były w zasadzie po to, żeby u Ciebie coś zmienić i miały dla Ciebie terapeutyczną formę, a dzisiaj jesteś certyfikowanym hipnoterapeutą.


Ewelina: Zgadza się.


Ewa: Ok. Czym jest dla ciebie mentoring i jak Ty to widzisz ze swojej perspektywy?


Ewelina: Dla mnie mentoring jest towarzyszeniem komuś w drodze. To jest moja definicja, że jest osoba, która w jakiś sposób jest w innym miejscu – nie znaczy, że jest gorsza czy lepsza, czy jakiekolwiek definiowanie w ten sposób – natomiast jest w innym miejscu. I wtedy nasze spotkanie polegało na tym – ja się wtedy śmiałam, że jak żeśmy się poznały, to ja miałam deficyt witaminy D, a Ty tą witaminę D miałaś w ofercie – więc można powiedzieć, że mój deficyt witaminy D został zaspokojony dzięki temu, że mogłam skorzystać z Twojej oferty. Później mój deficyt w poszukiwaniu siebie. Okazało się, że Ty odnalazłaś siebie i chciałaś podjąć już działania w kierunku testowania i pojawiłam się w takim momencie, gdzie ja – można powiedzieć – że miałam deficyt, a Ty byłaś tą osobą, która już była gdzieś indziej. To jest właśnie to, że mentoring czy Mentor to jest osoba, która już wyeksplorowała pewne ścieżki. Już pewne górskie szlaki przeszła. Już wie, jak dojść na Śnieżkę. To jest właśnie fajne, że można się zainspirować kimś. Może ja wybiorę inną ścieżkę - tak jak z nami to było, że jednak nie zmieniłam pracy z etatu na etat i to nie była stricte taka ścieżka, żeby przejść z etatu na etat, tylko po prostu wyszłam z etatu na to, żeby iść w kierunku własnego biznesu. To jest piękne, że Mentor nie narzuca własnych dróg, własnych ścieżek, własnych wydeptanych umiejętności, natomiast jest towarzyszem. W momencie, kiedy plecak staje się za ciężki, to przystaniemy, zdejmiemy, przyjrzymy się co w tym plecaku jest. Co można z niego wypakować, a co można dopakować. To jest cudowne. I to, że nie niesiesz tego plecaka za osobę, której towarzyszysz.


Ewa: Na początku naszej dzisiejszej rozmowy, poza anteną – że tak powiem – powiedziałaś, że kiedyś miałaś inne podejście do mentoringu, bo o ile byłam Twoim pierwszym Mentorem, to nie ostatnim. Powiedziałaś, że dzisiaj masz inne pojęcie, inne patrzenie na mentoring. Kiedyś myślałaś, że ktoś w tym mentoringu czy Mentor ma Ci coś dać, a dzisiaj mówisz: nie. Dzisiaj mówisz, że ta osoba Ci towarzyszy.


Ewelina: Wiesz co? To jest też bardzo ciekawe, bo jak byłam z Tobą właśnie w pierwszym moim mentoringu, to wcale takiego myślenia nie miałam, że chciałabym, żebyś coś mi dała. Natomiast potem faktycznie pojawiło się coś takiego, że miałam bardzo duże i wysokie oczekiwania do tego, że to Mentor ma sprawić, żeby mi było w życiu lepiej. Był taki moment faktycznie. Natomiast takie uświadomienie sobie, że nikt nie jest w stanie Ci czegokolwiek dać, żebyś Ty czuł się lepiej, tylko Ty sam możesz po prostu dotknąć tych przestrzeni w sobie, natomiast Mentor może Ci zaświecić tam światło.


Ewa: Ok. Ja też definiuję mentoring tak, że w dużej części Mentor nie pokaże Ci niczego nowego, tylko da Ci inne światło na to, co Ty już wiesz, ale jeszcze tego nie rozumiesz albo nie dostrzegasz. Czy praca w mentoringu, która myślę, że zyskuje dzisiaj już na popularności, ale ani w naszym systemie edukacyjnym, ani w naszej kulturze nie jest tak osadzona, żeby była czymś faktycznie powszechnym – komu byś poleciła taką pracę i jakie Ty osiągasz korzyści?


Ewelina: Każdemu. Naprawdę każdemu. Nie ma tutaj żadnej kategorii. Zarówno sportowcy, którzy korzystają z Mentorów, którzy wspierają ich na drodze odnoszenia sukcesów w dziedzinie sportowej czy na przykład lekarze, którzy borykają się z pacjentami na co dzień też mogli by z takiej formy korzystać.

Także to jest bardzo szerokie spektrum, naprawdę. Po prostu, jak jest się człowiekiem to warto. Naprawdę warto skorzystać z takiej formy współpracy.


Ewa: Co Ci dzisiaj daje mentoring?


Ewelina: Co mi dzisiaj daje mentoring? Na pewno pogłębianie i eksplorację mojej ścieżki, którą wybrałam. Osadzanie się w niej, bo wybranie ścieżki prowadzenia własnego biznesu, to jest to zupełnie nowa rzeczywistość niż praca na etacie, więc to są też myśli, przekonania, które się pojawiają. Pewne strachy czy zwątpienia, czy aby na pewno.


Ewa: Ok. Wychodzisz z inną determinacją i z inną wewnętrzną siłą do tego, żeby ten biznes prowadzić, bo nie mówisz sobie: dobra to założę biznes i będzie kaska, tylko mówisz: chcę dać coś od siebie ludziom. Odkryłam to, że potrafię się komunikować ze sobą i chcę umożliwiać komunikowanie się ze sobą innym ludziom. To jest dzisiaj to Twoje IKIGAI, czyli coś, co nazywam sensem życia albo coś, o czym jeszcze nie wiedziałam – jeżeli chodzi o samą definicję, kiedy się spotkałyśmy te cztery lata temu – ale co potem, w ramach mojej ścieżki rozwoju przyszło do mniej na jednej z konferencji Lean dla produkcji, gdzie usłyszałam Kaizen, usłyszałam Lean, zaczęło to ze mną rezonować i tak trafiłam na IKIGAI i mówię: o to jest to, co ja właśnie robię i to jest to, co mogłabym oferować czy w ogóle powiedzieć innym ludziom, że to istnieje w ramach podważenia tej kultury, którą mamy tutaj. My jesteśmy w tym kodzie kulturowym, osadzonym czy przykrytym amerykańskim snem o bogactwie i zapominamy w tym wszystkim, że w naszym życiu chodzi o nas. O to, żebyśmy czuli się ze sobą dobrze, żebyśmy byli radośni i żebyśmy robili to, co naprawdę chcemy robić. Powiedz mi czy mentoringi, które do tej pory doświadczyłaś – czujesz, że przybliżają Cię do ciągłego odkrywania samej siebie i wzmocnienia Twojej wewnętrznej siły do tego, że: tak, to jest moja droga nawet, jeżeli ona jest inna od drogi innych ludzi?


Ewelina: Tak, dokładnie. Można tak powiedzieć, jak to ujęłaś. To jest podjęcie pewnej decyzji, która teraz się osadza i dzięki współpracy z Mentorami to idzie po prostu szybciej.


Ewa: Po prostu. Ja byłam Mentorem, którego nie wybrałaś, bo ja wybrałam Ciebie jako osobę, którą chciałabym mentorować. Ale po naszej rocznej współpracy wiem, że masz jeszcze dwóch Mentorów. Jakbyś miała powiedzieć, czym kierować się przy wyborze Mentora?


Ewelina: Mogę powiedzieć, że intuicją.


Ewa: Ok. Co to jest? Jak to czujesz?


Ewelina: Jak to czuję? Ja mogę powiedzieć o swoich odczuciach, gdzie każdą komórką ciała wiem, że chcę być u tej osoby, chcę zrobić ten program, który ma akurat w ofercie. U mnie jest to bardzo wyczuwalne na poziomie odczuć, emocji, gotowości, że to, co jest oferowane przez danego Mentora – idealnie wkomponowuje się w moją potrzebę, która teraz jest.


Ewa: Na teraz? Bo to jest ważne, żeby w danym momencie trafić na to, czego nie tylko potrzebujemy, ale na co jesteśmy gotowi.


Ewelina: Tak.


Ewa: To jest też zdanie, które zawsze pojawia się w mojej głowie, kiedy kontaktuję się z osobą, która chciałaby zostać moim Mentee: fajnie, że chcesz, ale jeszcze musisz być gotowy. Gotowość przychodzi w odpowiednim czasie. Możesz ją wyczuć na poziomie intuicji, czyli tego wewnętrznego poczucia każdą komórką swojego ciała, że to jest właściwy człowiek.


Ewelina: Mhm.


Ewa: Tego nie da się…


Ewelina: Przeoczyć.


Ewa: Przeoczyć, ale nie da się też poddać analizie wybierając porównania czy wybierając za i przeciw.


Ewelina: Znaczy można sobie analizować, zrobić cenowy albo zasięgowy research na rynku tych Mentorów, natomiast z mojego doświadczenia w mentoring, który weszłam na zasadzie: a, to by mi się przydało – to ok, wyniosłam z tego programu coś, natomiast nie tak spektakularnie jak to, co czułam po porostu właśnie każdą komórką swojego ciała.


Ewa: Czyli ta gotowość to jest bardzo ważny element w mentoringu?


Ewelina: Ta gotowość. Mhm.


Ewa: Ok. Czy te relacje się kończą?


Ewelina: Z Mentorem?


Ewa: Tak.


Ewelina: Mogę powiedzieć, że one się zmieniają. Zarówno nasza relacja przerodziła się w relację przyjacielską, co jest niesamowite, wspaniałe i bardzo odżywcze. Z innym Mentorem miałam tak, że gdzieś pojawiła się możliwość współpracy, natomiast gdzieś też w między czasie zdążyła się rozejść. Też się temu przyglądam, bo w momencie mojej gotowości na bycie asystentką - Mentorka była w zupełnie innym miejscu niż ja. Moja gotowość nie odpowiadała akurat potrzebom mojego Mentora. To jest też ok, bo teraz wiem, że nie mam takiego poczucia, że wiem, że coś przegapiłam czy czegoś nie wykorzystałam.


Ewa: A miałaś? Pytam o to dlatego, że czasami zdarza się, że w relacji mentoringowej – trudno mi to nazwać – ale czasami pojawia się jakieś niezrozumienie, czasami pojawiają się jakieś wyobrażenia, jakieś oczekiwania.


Ewelina: Bardzo często.


Ewa: Jak to było z Tobą? Z mojej perspektywy jest tak, że każdy to wtedy przepracowuje. Mentor po swojemu i Mentee po swojemu. Natomiast kluczem tej relacji jest to, żeby pamiętać o celu spotkania. Że cel spotkania tych dwóch osób jest taki, że to Menor wspiera Mentee w jego drodze, a to co wydarzy się później to już jest świadoma decyzja obu stron. Jeżeli nie ma zgody w jakimś momencie, to nic się nie dzieje.


Ewelina: Przeszłam swoje z Mentorami. Przeszłam na przykład ścieżkę bycia zauważoną przez Mentora. Miałam poczucie, że nie jestem widziana, że inni są na przykład postowani, wychwalani bardziej niż ja. Oczywiście to było moim wyobrażeniem i moim postrzeganiem świata, gdzie jak zauważyłam, w którym kierunku to teraz idzie – że akurat mam takie myśli – to powiedziałam: ok, dobra. W takim razie co jest pod tym, że mam poczucie, że Mentor mnie nie widzi?


Ewa: Ok. Do tej pory ja miałam na myśli mentoring, jako relacje jeden na jeden. A tutaj w tej relacji czuję, że był to mentoring grupowy. W sensie, że to była jakaś praca warsztatowa, bo mówisz, że inni byli bardziej zauważani, niż Ty.


Ewelina: Tak. Mentoring taki jeden na jeden, to miałam tylko z Tobą. Natomiast pozostałe mentoringi, z których korzystałam były grupowe. Dlatego, też pojawiło się wspomnienie o innych osobach, co nie sprawia tego, że korzystanie z mentoringu jeden na jeden czy w grupie można przyrównać, że coś gorsze a coś lepsze. Po prostu są momenty, gdzie potrzebujemy jeden na jeden i wtedy zwracamy się do Mentora bezpośrednio i idziemy tą ścieżką razem, a nieraz grupowe mentoringi też mają bardzo duże znaczenie, bo wtedy jest większa grupa. Można obserwować różnego rodzaju transformacje, światopoglądy.


Ewa: Ale też interakcji jest więcej.


Ewelina: Dokładnie, tak.


Ewa: Ok, to wyszło nam jeszcze to, że mamy dwa rodzaje mentoringu. Jeden na jeden – dla mnie ma wartość szczególną z racji tego, że cała moja uwaga i całe moje skupienie, zaangażowanie, to co obserwuję w danym momencie jest skierowane na jedną osobę, ale też przyznam się, że też bardzo lubię spotkania grupowe, gdzie najbardziej wartościowe dla mnie są te interakcje. Czyli tego, czego nie ma, bo wtedy jeden na jeden jest tylko jedna relacja, a w grupie jest zawsze siatka i można się poobserwować w innej sytuacji.


Ewelina: Tak.


[23:55] OBSERWACJE UMYSŁU


Ewa: Ok. To jeżeli chodzi o mentoring. Powiedziałam o obserwacji, bo wszystko to, o czym rozmawiamy nie byłoby możliwe, gdybyśmy nie nauczyły się obserwować swoich umysłów.


Ewelina: Tak. Umysłów, emocji, odczuć.


Ewa: Tak. To jest też to, na co ja kładę bardzo duży nacisk ogólnie w pracy mentoringowej, ale też w pracy przede wszystkim samej ze sobą. Cały czas staram się obserwować swój umysł, swoje myśli w swobodnym przepływie, emocje, które są do tych myśli przyczepione i wszystko to, co dzieje się poza umysłem, do czego mam dzisiaj dostęp i do czego mogę się komunikować, jako z moją istotą dlatego, że nauczyłam się ten umysł wyciszać i przez rozumienie, które sobie dałam będąc częścią wielu różnych sytuacji życiowych i pochylając się nad nimi – dzięki temu rozumieniu wiele z tych myśli po prostu przestało zaprzątać moją głowę.


Ewelina: Przestają istnieć.


Ewa: Przestają istnieć. Myślę, że sporo ludzi zapyta: ale jak to?


Ewelina: Ale to nie jest tak, że przestają w ogóle istnieć jakiekolwiek myśli. Pojawiają się nowe.


Ewa: Ok. To żebyśmy weszły głębiej w ten wątek – opowiedz mi kiedy po raz pierwszy zdałaś sobie sprawę z tego, że obserwujesz swoje myśli, że już się do nich nie przyklejasz, tylko jesteś w stanie zobaczyć swój proces myślowy?


Ewelina: Ja miałam taki bardzo szokujący moment w swoim życiu, gdzie jedna myśl, że umrę była tak mocna w moim systemie i były tam bardzo duże emocje niezgody, frustracji wszystkich takich mniej pożądanych emocji, mało wznoszących, bardziej kierujących w doliny. Gdy doświadczyłam – w dosłownie dziesięć czy piętnaście minut – takiego przeskoku, spojrzenia zupełnie inaczej i odklejenia emocji od tej myśli, że umrę - to nagle sobie uświadomiłam, że jeżeli mój umysł jest w stanie mnie doprowadzić do ciemnych dolin i mój umysł jest w stanie zobaczyć w tym samym miejscu światło, to jak jest. I zaczęłam w tym miejscu eksplorować to. Pierwszy kierunek to była hipnoza na zasadzie pracy z umysłem. Nie wiem dlaczego akurat to mi się wtedy pojawiło. Zaczęłam wtedy eksplorować tą przestrzeń bycia w hipnozie, bo w tym stanie faktycznie mamy zupełnie inne postrzeganie pewnych zdarzeń, sytuacji, emocji. Pierwszy raz poczułam takie doświadczenie jakby ktoś mi przełączył przełącznik z bardzo negatywnego postrzegania na zobaczenie sytuacji z innej pespektywy – to sprawiło, że nagle doznałam takiego: wow!


Ewa: Ok i też uzmysłowiłaś sobie, że mamy na to wpływ?


Ewelina: Tak.


Ewa: To jest klucz tego o co mi chodzi w tym pojmowaniu jak i po co obserwować swój umysł, żeby zobaczyć, że na wszystko mamy wpływ.


Ewelina: Dokładnie.


Ewa: Tylko, że takie postrzeganie rzeczywistości oznacza, że już nie możemy sobie powiedzieć, że coś się wydarzyło, się zrobiło, się udało, bo albo jesteśmy gotowi wziąć tą odpowiedzialność i mówić sobie: mam na to wpływ, chcę zmienić swoje postrzeganie, będę teraz inaczej myśleć, mieć w głowie inny przekonania, albo jednak nie. Tutaj pojawia się też ta ogromna emocja, która towarzyszy nam od bardzo wczesnych naszych lat, a mianowicie lęk, jako emocja, która blokuje nas przed działaniem. Która sprawia, że nie idziemy w tą odpowiedzialność, odwagę rozumianą jako działanie pomimo odczuwania lęku, tylko jesteśmy zblokowani i nie obserwujemy umysłu. Ty wykonałaś ten krok, czyli z odwagą pomimo lęku powiedziałaś: dobra, to ja zeksploruję to. Co Ci to dzisiaj dało? Jak dzisiaj myślisz o swoim umyśle? Jaki on jest?


Ewelina: Jest genialny w budowaniu historii, bo to jak potrafi wykreować ciemne scenariusze to aż nieraz mnie zaskakuje swoją genialnością, ale też jest tą częścią mnie – tak to nazwę w moim rozumieniu – która pokazuje mi w którym miejscu jestem. Umysł bardzo fajnie potrafi analizować. Więc jeżeli jakaś sytuacja, która wcześniej doprowadzała mnie do jakichś stanów emocjonalnych niezbyt przyjemnych – nagle w tej samej sytuacji obecnie neutralne odczuwam emocje. Mój umysł zauważa to i mogę pomyśleć, że ciekawe, że kiedyś po prostu reagowałam tak, a teraz reaguję inaczej. Umysł pokazuje nam gdzie jesteśmy.


Ewa: Czyli jak umiemy obserwować swój umysł to jesteśmy w stanie zaobserwować zmianę?


Ewelina: Tak.


Ewa: Możemy porównać, możemy wybrać jakie przekonanie ma być tym naszym na kolejne ileś tam czasu - bo te przekonania się zmieniają.


Ewelina: Oczywiście.


Ewa: One ewoluują razem z nami.


Ewelina: Też czasami pojawiają się te same, ale to jest natura umysłu, że potrafi wygrzebać jeszcze z czeluści.


[30:58] EMOCJE


Ewa: Ok. Czyli mówimy o umyśle, o obserwacji myśli, ale bardzo dużo mówimy o emocjach.


Ewelina: Tak.


Ewa: Jak to jest z tymi emocjami?


Ewelina: Ja emocje traktuję jako kierunkowskazy. Kierunkowskaz do tego, że jeżeli jakaś myśl faktycznie powoduje u mnie konkretną emocję, która nie jest wspierająca, to ok. Zauważam to, widzę, mogę coś z tym zrobić, czyli właśnie zdecydować albo wybieram inną myśl, inne przekonanie, które będzie mnie w tym momencie wspierać, albo jest to może coś, co potrzebuje głębszego zajrzenia. Być może jest to jakaś myśl, emocja, która jest związana z jakimś doświadczeniem z przeszłości, które akurat teraz się pokazało, żeby można była tą sytuację z przeszłości zobaczyć w zupełnie innym świetle, w innej perspektywie.


Ewa: Ok. Przyszła mi taka myśl do głowy, że w takim układzie mamy różne umysły, ponieważ emanacją tego jest to, że używamy różnych słów i przez to też nie rozumiemy się czasami z innymi ludźmi, ponieważ oni mają inną siatkę pojęciową, wynikającą z ich doświadczeń. Jedni bardziej skomplikowaną, bo przeszli więcej etapów edukacji i więcej słów się nauczyli. Trudniej jest im wtedy zejść na poziom tej prostej mowy, którą opanowują wszyscy czy powiedzmy większość. Tym się różnimy. Natomiast mówiąc o emocjach, jak Ty mówisz o emocjach, jak ja mówię czy jak inni i nich opowiadają, to wszyscy czujemy podobnie. Może nie tak samo, ale podobnie. To jest taki moment, gdzie możemy faktycznie uwspólnić naszą perspektywę na poziomie emocji, czyli na poziomie odczuwania. Zgodzisz się z tym?


Ewelina: Zgodzę się z tym w takiej przestrzeni, gdzie - też wspomniałam, może to są dla mnie kierunkowskazy - dane emocje mogą nam wskazać zarówno to, że coś jest dla nas niekomfortowe a jest coś, co nas wznosi i uskrzydla. To są też takie miejsca, gdzie dzięki emocjom możemy wybierać, jak chcemy się czuć.


Ewa: Ok. Ludzie nie chcą odczuwać emocji. Idąc Twoim tokiem myślenia – nie dają sobie prawa wyboru. Mamy takie przekonania w kulturze, że emocje są dla słabych i że lepiej jest myśleć, być ambitnym i nie zaprzątać sobie głowy tym, co mnie wzruszyło. Jak myślę o dwóch bardzo silnych emocjach - które nasze umysły postrzegają jako negatywne, bo sama ta emocja nie jest negatywna, dopiero ta interpretacja, którą jej nadajemy być może taka jest – o lęku i o gniewie. A propos tego, co mówiłaś, że emocja jest dla Ciebie kierunkowskazem. Lęk jest taką emocją, której nie chcemy czuć. Jest niekomfortowa. Nikt nie lubi się bać w takim rozumieniu, że nie wie, co go czeka, nie wie, co ma z tym zrobić. Natomiast ja bardzo często lęk postrzegam, jako sojusznika, który pozwala mi spojrzeć na sytuację, z którą mam się zderzyć. Mam się zderzyć, bo wcześniej jej nie rozumiałam – jeśli dotyczy przeszłego wydarzenia – albo teraz mam ją zrozumieć i mam doświadczyć swoich emocji w tej sytuacji, jeżeli to jest na przykład jakieś wydarzenie z teraźniejszości. W takim układzie lęk pokazuje mi, dokładnie oświetla mi to, co jest ukrywanym przez mnie, przez moje ego, elementem mojej podświadomości, którą mam w końcu wyjąć na światło dzienne, któremu mam się przyjrzeć i który mam zrozumieć po to, żeby się od niego uwolnić. Czy lęk może być sojusznikiem?


Ewelina: Dla mnie każda emocja jest sojusznikiem. Każda emocja jest dla nas wspierająca pomimo, że może być właśnie tą, która wydaje się być z pierwszego spojrzenia tą, która nie jest dobra w cudzysłowie. Każda emocja jest dobra. Każda emocja o czymś nam mówi. Tak jak wspomniałaś, że akurat lęk, który się pojawił jest naświetleniem pewnych zdarzeń z przeszłości czy wyciągnięciem z podświadomości czegoś na światło dzienne i przyjrzeniem się temu, rozpakowaniem tego, co tam jest.


Ewa: Ok. Chwilę temu wspomniałam o tym, że ludzie mają różne siatki pojęciowe, czyli różnych słów używają. Chwilę przed anteną rozmawiałyśmy też o sytuacji, która była udziałem Twoim i moim, natomiast inaczej to nazywamy – mówiłyśmy o gniewie. Możesz opowiedzieć, jak Twój umysł postrzega gniew i co to była za sytuacja? Ja też opowiem.


Ewelina: Zauważyłam od paru dni, że narasta we mnie gniew. Nie potrafiłam tego jeszcze namierzyć tak dokładnie z czym to jest związane. Postanowiłam wejść bardzo mocno w tą energię – ja to tak nazywam energią.


Ewa: Emocja jest energią.


Ewelina: Tak. Postanowiłam w to wejść oczywiście w takim bezpiecznym dla siebie otoczeniu na zasadzie takiej, że chciałam się tej emocji po prostu przyjrzeć dokładniej. Doświadczyć tego każdą komórką swojego ciała. To co było bardzo ciekawe, to właśnie nie uciekanie przed tą emocją, nie chowanie jej gdzieś tam, wpieranie sobie, że ja teraz nie jestem zła. Tylko z pełną akceptacją, że faktycznie jestem na coś zła, nie potrafię jeszcze określić na co. Przywitałam się z tą emocją w takim stanie medytacyjnym na zasadzie: ok, widzę Cię. Wiem, że teraz coś mocno komunikujesz, więc jestem tutaj, otwarta bez względu na to, co się pokaże. Poczułam niesamowity pokład eksplozji, wewnętrznej siły. Więc emocja gniewu może się w ten sposób przetransformować i dać takie wspierające odczucia wewnątrz, że jest to bardzo duża siła. Tylko właśnie jest to umiejętność rozmawiania i komunikowania się samego z sobą. Zauważam coś, dostrzegam, mogę jeszcze nie rozumieć z czego to wynika, natomiast jestem gotowa zajrzeć tam głębiej.


Ewa: Ok. Powiedziałaś, że gniew jest, jak ogień, że spalił to z jakiego powodu przyszedł do Ciebie gniew. Podjęłaś świadomą decyzję, że nie chcesz, żeby to już było częścią Twojego życia?


Ewelina: To znaczy ja nie wypieram w ogóle gniewu, tak? Są różne sytuacje, możemy się też zdenerwować. To jest jedna z emocji. Ważna emocja, która pokazuje, że coś nam pasuje bądź nie.


Ewa: Dzięki tej emocji gniewu, którą określiłaś wcześniej jako siłę ognia, że ona była tak silna, jak ogień, w którego płomieniu możesz spalić to przekonanie – to najczęściej jest przekonanie bądź odczuwanie – którego już nie chcesz, żeby było częścią Twojego życia.


Ewelina: Dokładnie.


Ewa: Że tak można przekierować emocję, która się w Tobie pojawiła.


Ewelina: Tak. Dzięki temu, że zdecydowałam się wykorzystać, jakby czystą energię, która była pod tą nazwą gniewu – dzięki temu poczułam w sobie dużą siłę.


Ewa: Do zmiany?


Ewelina: Do zmiany. Tak.


Ewa: Do zmiany tej części Twojego życia, która Ci w tym momencie nie pasuje?


Ewelina: Tak.


Ewa: Ok. Jak opowiedziałaś mi tą historię, to wyświetliło mi się w głowie słowo rekontekstualizacja i wkurwienie, bo takiego słowa używam też podczas moich sesji mentoringowych.


Ewelina: No właśnie chciałam to użyć ale…


Ewa: Proszę, jesteśmy w mieszkaniu.


Ewelina: Tak. Ewidentnie wkurwienie mi narastało od soboty.


Ewa: Ok. Mówię o tym, że można tą emocję gniewu świadomie wywołać. Ja z kolei bardziej intelektualnie podchodząc do chęci wytłumaczenia, czyli przekazania jakiejś idei – chcę, żeby ktoś podążał za moim tokiem myślowym w trakcie mentoringu – mówię tak: Twój mózg działa na różnych częstotliwościach fal. W zależności od tego czy on działa bardzo szybko, te fale są intensywne, w tym czasie pracujesz, myślisz, analizujesz, czy są bardziej spokojnie, relaksujesz się - masz dostęp do innej części siebie. To są już dość powszechnie teraz znane pojęcia. Fale alfa, fale beta. Fale beta, czyli te, w których działam analitycznie, szybko. Alfa, gdzie jesteśmy bardziej wyciszeni, relaks. Ale są jeszcze fale theta. To są fale do których rzadko kiedy, rzadko kto ma dostęp w takim codziennym byciu. Fale głębokiego wyciszenia, ale też ta część nas czy naszego umysłu, w której mamy wszystkie nasze podświadome nawyki. Dostęp tam poprzez wyciszenie, mamy także w momencie wywołania w sobie głębokich wzburzeń emocjonalnych. Wiedząc to i wiedząc, jak trudno jest zmienić ludziom nawyki – ja powtarzam: Słuchaj, wiesz, że możesz się po prostu świadomie wkurwić? Możesz po porostu wywołać w sobie emocje ogromnego gniewu w tej sytuacji, kiedy zaobserwujesz swoim umysłem, że: tak, tutaj powielam ten nawyk, który mi szkodzi i chcę to zmienić. Wywołać w sobie gniew i w Twoim mózgu wytworzą się fale theta, dzięki którym ta myśl, którą wypowiesz, czyli: chcę wprowadzić zmiany – stanie się częścią Twojej podświadomości, Twojego głębokiego przekonania. To jest właśnie rekontekstualizacja w rozumieniu takim, że nadajesz nową interpretację temu, co się dzieje. Korzystając z jednej strony ze zdobyczy naszej wiedzy, czyli tego, że rozumiemy, że mamy różne częstotliwości fal mózgowych i możemy istnieć na różnych. Wiedząc o tym, że trudno jest dokonać w życiu zmiany, możemy świadomie wykorzystać te emocje, których nie chcemy odczuwać, bo nam się źle kojarzą i są dla nas niekomfortowe – jak właśnie gniew – do tego, żeby wywołało to coś absolutnie pozytywnego w naszym życiu.


Ewelina: Ja mogę tylko tutaj dodać, że gniew w takim obszarze, gdzie już mocno narósł, jest tego gniewu więcej i więcej – jestem takim zwolennikiem, że posiadanie wszystkich emocji, całego wachlarza, to jest właśnie to, dzięki czemu doświadczamy życia. Zarówno gniew w takim informacyjnym – powiedziałabym – stężeniu, że coś nas zdenerwowało i możemy sobie zobaczyć: ok, co to była za sytuacja? Natomiast jeżeli faktycznie dana emocja narasta już do wysokich poziomów i natężeń, to możemy zdecydować co możemy już zamknąć. Co możemy – jak ja to nazwałam świętym gniewem – spalić.


Ewa: Czyli ja mówię gniew – dojście do częstotliwości fal mózgowych, fal theta, wywołaj tam wkurwienie, a Ty mówisz – ogień, święty gniew, spal to, czego nie chcesz, żeby było częścią Twojego życia.


Ewelina: Tak.


Ewa: Czyli gdybyśmy spotkały się w zupełnie innym momencie, innej relacji czy w ogóle bez relacji ze sobą, to prawdopodobnie byśmy się w ogóle nie dogadały i jedna na drugą machnęłaby ręką: o co Ci chodzi? A dzisiaj mówimy o tym samym zupełnie różnymi słowami.


Ewelina: I powiem więcej, Twoje definicje również do mnie docierają.


Ewa: Twoje do mnie również, ale to jest właśnie efekt wymiany i tego, że relacja mentoringowa zmienia obie strony.


Ewelina: Wzbogaca.


[46:00] HIPNOZA


Ewa: Tak. Ja dużo też wyniosłam ze spotkań z Tobą, chociażby mając możliwość skorzystania z Twoich usług, jako hipnoterapeuty w stanie testowym. Czyli wtedy, kiedy to Ty postanowiłaś, że sprawdzisz i przetestujesz w tej fazie kroczenia do swojego biznesu, wybrania drogi IKIGAI i uczynienia z niej też swojego biznesu – zaprosiłaś mnie do tego, żebym mogła skorzystać z sesji hipnoterapeutycznych. To było gdzieś za dwa lata temu. 2018 – coś na początku. Bardzo ochoczo się zgodziłam, ale pomyślałam sobie z czym ja do Ciebie pójdę. Jaki temat chciałabym przepracować, bo każdy z nas jakiś ma i warto sobie idąc na jakąkolwiek terapię uzmysłowić czego tak naprawdę chcę, czego oczekuję. Pamiętam, że to był taki moment, w którym po licznych rozmowach w naszej domowej firmie z mężem, który mówił: chodź, będziemy nagrywać video – ja czułam wewnętrzny opór i mówiłam: wiesz co? Ok, dobra, ale ja wolę pisać teksty. Postanowiłam wtedy skorzystać z Twojej propozycji i zrozumieć, czyli wejść w kontakt ze sobą, z moją podświadomością, skomunikować się dzięki Tobie jeszcze głębiej ze sobą i zrozumieć co mnie blokuje przed tym, żebym po prostu usiadła przed kamerą i zaczęła mówić to, co chcę ludziom powiedzieć. Jak widzisz efekt jest taki, że dzisiaj jesteśmy w podcaście i też będzie z tego nagranie video, więc dziękuję Ci za to, że dzięki Tobie odnalazłam ten fragment swojej podświadomości. Przejdźmy do tej hipnozy. Jak to działa, skoro to jest taka ogromna siła, która daje możliwość skomunikowania się ze sobą?


Ewelina: Taka jeszcze tylko mała dygresja – jak sobie przypomnę, że wtedy ja raczkowałam w hipnozie, to jest takie niesamowite, że obdarzyłaś mnie takim zaufaniem, bo dopiero co eksplorowałam i rozgaszczałam się w tych tematach, więc to było dla mnie bardzo ważne, jako dla osoby, która była w procesie mentoringowym. Zaufanie, jakim mnie obdarzyłaś powodowało lekki strach: to co teraz? Zaproponowałaś to działaj. Także to był ważny moment w moim życiu, że mój Mentor przyszedł do mnie na sesję. To było bardzo otwierające dla mnie.


Ewa: Ok, miło mi to usłyszeć.


Ewelina: Tak. Był to proces mentoringowy też. Wszystko jest procesem mentoringowym ;) Robiąc tą degresję zapomniałam co mnie pytałaś.


Ewa: O hipnozę. Mówiłyśmy o mentoringu, mówiłyśmy o obserwacji umysłu, dużą część przeznaczyłyśmy na emocje i wychodzi nam, że komunikację ze sobą można mieć tylko wtedy, kiedy się obserwuje swoje emocje – a nie da rady robić tego bez obserwacji swojego umysłu, bo jedno z drugim jest powiązane. I emocje i myśli są w umyśle. Części tych procesów, które tam zachodzą, czyli części nawyków, części przekonań jesteśmy świadomi i to jest to, co definiuję jako ego - a części jesteśmy nieświadomi. To jest nasza podświadomość, gdzie są zarówno nawyki, ale przede wszystkim nasze przekonania. W trakcie hipnozy, która jest świadomym sprowadzeniem – tak, jak ja to postrzegam, jako Mentee wtedy – świadomym sprowadzeniem mnie do stanu alfa czy nawet theta, gdzie mam kontakt ze sobą, jest umożliwieniem mi kontaktu z obrazami, które miałam w podświadomości. Wyjęłam te kilka obrazów ze swojej przeszłości, które zobaczyłam i zrozumiałam, że to w tych momentach pojawiło się we mnie błędne i niszczące mnie przekonanie, że nie mogę występować publicznie, że to jest coś, czego nie powinnam robić. Dzięki hipnozie, czyli dzięki temu dotarciu do siebie, w którym mi towarzyszyłaś, bo przecież z jednej strony ja, jako Mentor mogłam zrobić to sama, ale z drugiej strony mam takie poczucie, że czasami potrzebujemy towarzysza, po to, żeby czuć się dobrze, żeby w spokoju móc być poprowadzonym. Ty mnie poprowadziłaś – skoro dygresja, to ja też - jak usłyszałam Twój głos, zanim mnie sprowadziłaś do fal theta, to pomyślałam sobie: ja nie mogę, jaki ona ma głos. Będzie świetnym hipnoterapeutą.


Ewelina: Dziękuję.


Ewa: Masz taki zasób w postaci głosu, który sprawił, że poczułam spokój i mogłam w tym spokoju zaufać sobie – bo wcześniej zaufałam Tobie – i zrozumiałam, co mnie blokowało przed wykonaniem kroku, który chciałam wykonać. Z jednej strony można by rzec, co ma hipnoza do biznesu, a z drugiej strony chciałam, żeby video nagrania były częścią sposobu, w jaki się komunikuję z ludźmi i coś zupełnie niebiznesowego, coś co się wydarzyło lata temu mnie przed tym blokowało. Więc w tym kierunku. Hipnoza jest też momentem, w którym mamy kontakt ze sobą.


Ewelina: Dokładnie.


Ewa: Jak wygląda taki proces? Albo jak byś obaliła jakieś mity, które wokół hipnozy istnieją?


Ewelina: Powiedziałabym, że bycie w stanie hipnozy, to jest to nasz naturalny stan, bo jak jesteśmy w silnych emocjach – możemy na przykład to przyobserwować na małych dzieciach, które jak się zdenerwują to trudno jest do nich dotrzeć. One są w bardzo silnych emocjach, a będąc w silnych emocjach – tak, jak Ty powiedziałaś, że to jest stan theta, to właśnie one są w tym stanie. Jest to ukierunkowanie się – tak, jak pracuję z osobami – takie kierunkowe spojrzenie w pewien aspekt siebie, czyli takiego tunelowego spojrzenia po prostu do sytuacji, zdarzeń czy emocji i dzięki temu możemy bardzo mocno skoncentrować się na tym, czego dotykamy.


Ewa: Ok.


Ewelina: Moja rola tutaj jest mocno wspierająca na zasadzie takiej, że ta osoba czuje się bezpiecznie pomimo, że na przykład to, czego doświadcza może być nieprzyjemne. Moją rolą jest tutaj pokazanie tej osobie, naświetlenie tego zdarzenia czy tej sytuacji z zupełnie innej perspektywy. Co prawda nie mówię tej osobie zobacz tak czy tak, natomiast moja obecność i wsparcie tej osoby w procesie sprawia, że ta osoba sama nagle dostrzega zupełnie inaczej daną sytuację czy wydarzenia.


Ewa: Ok. Komu poleciłabyś taką hipnozę?


Ewelina: Każdemu.


Ewa: A ja z kolei poleciłabym nie tylko w tematach osobistych, bo z przestrzeni i Twojej pracy i mojej, ale też pewnie wszystkich ludzi, z którymi mamy możliwość być w kontakcie, inspirować się nimi – z ich doświadczeń wynika to, że czasami nie zdajemy sobie sprawy z tego, co ma wpływ na co w naszym życiu. Że najczęściej te elementy czy te zdarzenia – bo też mówimy tu o wspomnieniach. Hipnoza jest w dużej części powrotem do swojej przeszłości – żeby zobaczyć to zdarzenia, które uformowało w nas jakieś przekonanie na podstawie, którego zbudował nam się jakiś nawyk działania. To jest takie rozkodowanie można by powiedzieć.


Ewelina: Dokładnie.


Ewa: To rozkodowanie dotyka wtedy bardzo wiele obszarów naszego życia.


Ewelina: Tak. Nie tylko jakiegoś tematu, którego poruszamy akurat. Dodam tylko, że osoby, które są chore na epilepsję to z racji tego, że stan hipnozy jest stanem, gdzie wchodzimy w stan medytacyjny – to są niektórzy hipnoterapeuci, którzy pracują z osobami chorymi na epilepsję, natomiast ja osobiście nie z racji tego, że tego osoby są już też prowadzone przez innych lekarzy, więc nie podejmuję się tutaj działania. No i też osoby, które mają jakieś kwestie związane z sercem – to jest też ważne poinformować o tym, jeżeli ktoś ma jakieś dolegliwości, ze względu na to, że pracujemy tutaj na emocjach.


Ewa: Czyli to nie jest przeciwwskazanie, natomiast hipnoterapeuta powinien to wiedzieć?


Ewelina: Tak, ponieważ to jest też kontrolowanie tego procesu pod tym kątem, żeby było to bezpieczne dla tej osoby.


[57:23] PODSUMOWANIE


Ewa: Ok. Powiedz mi - z Twojej perspektywy – czego ludziom najbardziej brakuje. Czego potrzebują z poziomu Twoich sesji hipnoterapii, jakie przeprowadziłaś? Co widzisz w swojej pracy hipnoterapeuty u ludzi?


Ewelina: Może to jest jakaś generalizacja dosyć mocna, ale wszystkim chyba chodzi o to, żeby być szczęśliwym, żeby mieć radość z życia codziennego, tego, co nas otacza, z tego, co doświadczamy. Mogę powiedzieć o sobie, jak ja się kieruję. Odkąd się zaczęłam kierować tym, jak ja się czuję, tym, jak chcę się czuć, co chcę doświadczyć, co chcę przeżyć – to moje życie nabrało zupełnie innego wymiaru. Bardzo mocno kieruję się teraz tym, jak ja się teraz czuję.


Ewa: Czyli jesteś w stanie ciągłej komunikacji ze sobą?


Ewelina: Tak.


Ewa: W której nie przeszkadza Ci już Twój umysł, a on stał się Twoim sojusznikiem, bo dzięki temu, że interpretuje, że w ciele pojawia się emocja i dzięki temu masz jakąś myśl w związku z tym, obserwując to możesz podjąć decyzję, co z tym zrobić.


Ewelina: Dokładnie.


Ewa: Czyli masz wpływ, masz kontakt ze sobą także z tymi wydarzeniami, które były przeszłością po to, żeby je zrozumieć i po to, żeby one już nie warunkowały tego, jak będzie wyglądała Twoja przyszłość?


Ewelina: Mhm.


Ewa: Mówisz o szczęściu. Czujesz radość życia?


Ewelina: Czuję radość życia.


Ewa: Czujesz się spokojniejsza?


Ewelina: Może powiem, że czuję się bogatsza, bo spokój jest jednym elementem z tego wachlarzu, o którym tutaj wspominam. Czuję się bogatsza, ponieważ daję prawo każdej emocji, żeby była w moim życiu. Po prostu. Moje życie w tym momencie nabrało większych barw, bo nie wypieram po prostu tego, że właśnie się pogniewałam czy zezłościłam, czy wkurwiłam.


Ewa: Ok.


Ewelina: Pozwalam temu być. Nawet do tego stopnia, że na przykład jeżeli się pokłócę z mężem, to nie wpędzam się w poczucie winy, że ja już tyle ze sobą pracowałam i powinnam być na tafli jeziora w stanie lotosu, i że to jest ten kierunek. Jestem człowiekiem i każda emocja ma prawo tutaj być, po prostu.


Ewa: Czujesz, że Twoje życie ma sens?


Ewelina: Tak.


Ewa: Ok. Czułaś, że odkryłaś sama ten sens? Czyli, że nadałaś swojemu życiu sens właśnie w taki sposób?


Ewelina: Odkryłam. Te siedemnaście lat pracy w urzędzie – nie patrzę na te lata, jako lata stracone czy coś mogłam zrobić wcześniej, czy lepiej, czy bardziej. Widocznie to doświadczenie pracy w urzędzie było mi do czegoś potrzebne. Być może mój światopogląd, moje przekonania na tamten moment pozwalały mi żyć zgodnie z procedurami. Przepisy, które normują pewne rzeczy dawały mi pewne ramy, w których się obracałam i czułam się przez to bezpiecznie. Natomiast teraz mam inaczej. Teraz cieszę się, jak mogę przekroczyć jakieś ramy w kontekście eksploracji samego siebie – to jest bardzo ciekawy obszar do zgłębiania siebie.


Ewa: I teraz biznes – bo jesteś w takim momencie, gdzie mogę powiedzieć, że ta faza testów, jeżeli się nie zakończyła to już mocno dobiega końca – podejmujesz taki krok, w którym zakładasz działalność, nazywasz się hipnoterapeutą - ale też z mojej perspektywy - ekspertem od komunikacji z samym sobą.


Ewelina: Tych narzędzi przez te lata uzbierałam trochę. W sensie takim, że eksplorowałam różne przestrzenie czy to hipnoza, hipnoterapia, czy też praca z energią Reiki – to spektrum jest bardzo szerokie czy też umysłowo praca z samymi przekonaniami. Do komunikacji z samym sobą można dojść na różne sposoby. To jest bardzo indywidualne, więc cieszę się bardzo, że jestem w tym miejscu, że tych narzędzi mam tyle, że jestem w stanie poprowadzić kogoś tą ścieżką, jeżeli chce dojść do tej komunikacji z samym sobą.


Ewa: To, czym ja się kieruję przy wyborze Mentora bądź osoby, której chciałabym z doświadczenia korzystać – w rozumieniu takim, że inspirować się nim – to jest właśnie to, czy to jest tak zwany wyuczony zawód, bo przecież mamy wielu hipnoterapeutów, więc dlaczego zdecydowałam się na to, żeby pierwszy raz spróbować hipnoterapii u Ciebie, chociaż nie miałaś – tak jak sama powiedziałaś – doświadczenia.


Ewelina: Ani żadnego certyfikatu wtedy jeszcze. No może jeden.


Ewa: Natomiast inaczej pracuje się w towarzystwie osoby, która wykorzystuje - czy to hipnoterapię, czy jakieś inne formy komunikacji ze sobą – jako jedno z wielu narzędzi, bo rozumie ten cel nadrzędny. Czyli to, że celem nadrzędnym jest wsparcie drugiego człowieka w tym, żeby on w spokoju dotarł do wnętrza siebie. Zrozumiał, skomunikował się ze sobą i żeby to sprawiło, że może wdrożyć zmianę w swoim życiu.


Ewelina: Dokładnie.


Ewa: Osoby z takim przekonaniem, nawet jeżeli mają mało doświadczenia, to z mojej perspektywy są bardziej predysponowane do tego, żeby za chwilę doświadczać jeszcze więcej i być naprawdę dobrym specjalistą, niż osoby, dla których na przykład hipnoterapia stała się po prostu ścieżką zawodową. Wtedy to jest pewien wyuczony zestaw narzędzi, wokół których ta osoba się porusza. To jest moja opinia.


Ewelina: Nie chcę tutaj się ani zgodzić, ani nie zgodzić. Ze względu na to, że mam w środowisku hipnoterapeutów osoby, które tylko stricte pracują w hipnozie i narzędziami hipnozy. I są bardzo dobrymi hipnoterapeutami. Także to też nie wyklucza. Nie ma jednej definicji na to. Kierując się w wyborze – tak, jak wspomniałaś – że wybrałaś akurat mnie, bo najprawdopodobniej tutaj też zadziała się magia w postaci intuicji, która Cię poprowadziła akurat do tego, żeby spotkać się ze mną – to jest to bardzo indywidualne. Miałam nawet takie zapytanie od koleżanki. Napisała mi, że: mąż chciałby skorzystać z hipnoterapii, ale to kosztuje tyle i tyle. Jak myślisz czy to nie jest za drogo? Moja odpowiedź była taka, że powiedziałam, że znam nauczycieli, którzy biorą za jedno spotkanie trzy tysiące, a znam osoby, które za cały mentoring biorą dwa i pół tysiąca. Tutaj kierowanie się ceną – wiadomo to jest też czynnik ważny – natomiast poczucie tego, z kim chcemy pracować i z kim chcemy spędzić de facto ileś czasu, to jest bardzo ważne.


Ewa: Ja podkreślę, że to jest moje zdanie. Wynikające z moich doświadczeń, tego, że lepiej pracuje mi się i wchodzi w interakcje z osobami, o których wiem, że mają bardzo szeroką wiedzę, doświadczenia i traktują swoje życie jako pasmo doświadczeń po to, żeby odkrywać siebie i pomagać odkrywać siebie innym, bo mi jest to bliższe. Ja w taki sposób funkcjonuję.


Ewelina: Oczywiście.


Ewa: Dla mnie właśnie taka forma jest bliższa temu, o czym mówię czy w jaki sposób definiuję IKIGAI. Czyli sensem jest to, żeby żyć. Żeby traktować życie jako doświadczenia, żeby w tych doświadczeniach rozwijać siebie, ale też ciągle pomagać innym w rozwoju. Patrząc na Twoje spektrum tego, jakich narzędzi możesz użyć jednak bardziej przez pryzmat tego, jak rozumiesz cel swojego bycia. Czyli ten swój sens – mogę powiedzieć, że mi było bliżej do tego, żeby zaufać Tobie, uwierzyć w taką formę działania.


Ewelina: To teraz ja mam pytanie do Ciebie, bo tak mówimy cały czas o tym, że to jest kierunek do tego, żeby umieć komunikować się z samym sobą. No, ale po co?


Ewa: Po co? To nadaje życiu sens. To jest to, co sprawia, że jesteśmy szczęśliwi. Możemy być spokojni. Wracając do tego spokoju, to nie jest tak, że ten spokój odczuwamy ciągle. I to też nie jest tak, że ja go ciągle odczuwam. Natomiast spokój traktuję jak stan, do którego wracam zawsze, kiedy już emocja opadnie, kiedy już coś zrozumiem, kiedy już ten natłok myśli wynikający z jakiegoś niezrozumiałego dla mnie obszaru czy jakiejś trudnej sytuacji, która się wydarzyła – opada.


Ewelina: Takie osadzenie.


Ewa: Tak. Wtedy przychodzi ten spokój i to jest dla mnie stan, który jest we mnie już od bardzo, bardzo dawna. To jest to, po co warto wejść na tą ścieżkę.


Ewelina: Spokój nie oznacza nudy.


Ewa: Oj, nie. Spokój oznacza – już nie pamiętam, gdzie przeczytałam. Skoro nie pamiętam, to nie rzucę nazwiskiem, natomiast rzucę cytatem, może komuś zaświta, kto to był – „Jeżeli tracisz pieniądze, to nie tracisz nic. Jeżeli tracisz zdrowie, to tracisz coś. A jeżeli tracisz spokój, to tracisz wszystko.” To jest cytat, który stał się elementem mojego postrzegania rzeczywistości. Więc zawsze wracam do spokoju i z tego stanu spokoju uczyniłam też formę pracy terapeutycznej – jak wiesz – i, że z stanu spokoju można naprawdę obserwować swój umysł, swoje emocje. Można wejść w głęboki kontakt ze sobą, usłyszeć głos intuicji. Zrozumieć co jest tym, co ja naprawdę chcę w życiu robić.


Ewelina: Tak. Dokładnie.


Ewa: I potem zacząć po prostu to robić. Nawet jeżeli pojawia się lęk, to on jest sojusznikiem, bo wskazuje mi, gdzie mam być czujna. Gdzie mam jeszcze uważniej przyjrzeć się, bo na przykład nie robiłam tego jeszcze albo tam jest taka możliwość, że coś pójdzie nie tak, jak sobie wyobrażam. Wtedy jestem bardziej czujna, więc lęk też daje mi poczucie, że jestem ostrzeżona przez samą siebie i w tych sytuacjach po prostu postępuję uważniej. Właśnie przez taki mindset – bo takie słowo mi umysł podsunął – przez zestaw moich przekonań mogę powiedzieć, że na co dzień odczuwam ogromny spokój i nawet taki stan szczęścia, błogości, który jest ze mną tak po prostu. Niezależnie od tego, kto jest wokół mnie, gdzie jestem i co się dzieje.


Ewelina: Dokładnie.


Ewa: To jest droga, którą ja przeszłam i Ty również przeszłaś. Która trwa dalej, ale która jest dla mnie tym, co nazywam spektakularną zmianą. Czyli wybiciem się ze swoich uwarunkowań, ze swoich przekonań, nawyków i stworzeniem świadomie swojego życia na nowo. Bardzo Ci gratuluję, że jesteś w tym miejscu.


Ewelina: Dziękuję bardzo. Ja sobie też gratuluję.


Ewa: To ważne, żeby być z siebie dumnym. Czekam na to, kiedy oficjalnie ruszysz po fazie testów i ogłosisz światu, że zapraszasz. Bardzo Ci dziękuję.


Ewelina: Bardzo Ci dziękuję za tą rozmowę. Było mi bardzo miło.


Ewa: Mi też. To co? Do następnego.

Comments


bottom of page